środa, 18 lutego 2015

Pinokio w Biologii :)

Witajcie moi drodzy. Dzisiaj dość szybka notka. 

Zwiedzając internety natknęłam się na przepiękną jaszczurkę. Oczywiście przeważnie w takich momentach dodaje wszelkie strony do "zakładek" i wierzę, że kiedyś będzie taki czas, że o tym poczytam. Jednakże pomyślałam, że moglibyście skorzystać na moim znalezisku i szerzenie wiedzy wygrało. Niestety informacji nie mam za dużo, co potrafię bardzo dobrze wyjaśnić :)
Starczy zbędnego gadania. Przejdźmy do rzeczy..

Moją uwagę przykuła:

Anolis proboscis lub inaczej nazywana jaszczurka pinokio. Dlaczego pinokio?

Dlatego:
źródło: http://xl.cdn02.imgwykop.pl/c3397993/link_LkTpnEkmOr7smpqHWf8TePJKFhMQnrhk,w300h223.jpg




Piękna prawda? 

Jest to gatunek jaszczurki z rodziny długonogwanowatych. Jej charakterystyczną cechą jest wyrostek na pysku. Dlatego nazywana jest pinokiem. Ale po co ten "nosek"? Po to żeby zachwycić osobnika płci przeciwnej. 

Miejsce występowania to średniej wysokości zachodnie stoki Andów w Ekwadorze (nie niżej niż 1200 i nie wyżej niż 1650m n.p.m). Żyją zarówno w górskich lasach jak i w okolicach pastewnych. 

Jaszczurka została odkryta w 1953 roku w Ekwadorze. Uważano jednak, że później wyginęła ponieważ nie była widziana po 1960 roku. Kolejny raz została "odkryta" w 2005 roku, następnie był widziany tylko trzy razy. W 2013 roku odkryto kolonie lęgowe w odległych regionach Ekwadoru. 

Uważa się go za gatunek zagrożony, ponieważ jego obszar występowania nie jest większy niż 200km kwadratowych a obszar przez niego wykorzystywany to 33km kwadratowe. Stwierdza się 5 miejsc, w których występują. Jednakże ciągle występuje spadek jego ilości siedlisk ze względu na wyrąb lasu czy wypas zwierząt czy inne prace człowieka, które wpływają na jego populację. 


źródło: http://iucnredlist-photos.s3.amazonaws.com/medium/866911203.jpg?AWSAccessKeyId=AKIAJIJQNN2N2SMHLZJA&Expires=1455748122&Signature=1RA%2FZQmJdIGZAELuhyhsBSMPgm0%3D



Tak jak wspominałam mało informacji o tym cudownym zwierzątku wiemy, dlatego tylko tyle udało mi się dla was zdobyć. 
Na zakończenie krótki filmik, obrazujący, że tak ona istnieje naprawdę! :D 

Trzymajcie się cieplutko! 


źródła:
1.http://www.iucnredlist.org/details/summary/178727/0
2. http://pl.wikipedia.org/wiki/Anolis_proboscis
3. http://en.wikipedia.org/wiki/Anolis_proboscis
4. https://strimoid.pl/c/oHfdB5/jaszczurka-pinokio-z-nietypowym-nosem [film]


czwartek, 12 lutego 2015

Piękności

Notka miała być w środę, ale pochłonęło mnie robienie faworków :D Musicie mi to wybaczyć, tłusty czwartek bez faworków to smutny tłusty czwartek. 

Dzisiaj chciałabym pokazać wam kilka zdjęć (plus małe informacje) na temat zwierząt, które troszkę wyglądają jak przy użyciu photoshop'a Musicie mi uwierzyć na słowo. O zwierzętach dowiedziałam się dzięki jednej biolożce, która temat ten wykorzystała na angielskim. Także dziękuję jeszcze raz za natchnienie i lecimy dalej:) 

                              
Zaczniemy od tej piękności, której imię brzmi: Red-lipped Batfish.  Gdyby chciał nazwę dosłownie przetłumaczyć na język polski to otrzymalibyśmy nietoperzorybę czerwono ustą. Aczkolwiek myślę, że polscy biolodzy wymyśliliby coś fajnego (o ile już nie jest wymyślone, choć muszę przyznać że polskiej nazwy nie znalazłam). Usta ewidentnie modne, kolor czerwony na ustach chyba nigdy z mody nie wyjdzie. Pozwólcie, że będę ją nazywać piękność. Otóż nasza piękność zamieszkuje wyspy Galapagos. Niestety pływakami to one nie są zbyt dobrymi. Preferują spacery po dnie oceanu. Charakterystyczną cechą jest struktura na głowie, której zadaniem jest zachęcanie/przyciąganie zdobyczy.  


Wszyscy, którzy znają mnie prywatnie wiedzą, że od jakiegoś czasu razem z ulubioną biolożką mamy fazę na pandy. Po prostu pandy są takie słodziaszne i w sumie fajnie byłoby taką pandę przytulić, albo chociaż pogłaskać. Tyle pluszu to chyba dawno świat nie widział. Dlatego jak zobaczyłam tą mrówkę, która przypomina pandę koniecznie chciałam wam ją pokazać. Po długim wstępie mogę napisać, że jej nazwa to: The Panda Ant, czyli po prostu mrówka Panda. Mrówka ta znaleziona pierwszy raz w Chile i znane są tam ze swoich okropnie bolących żądeł. Znaczy żebyśmy się dobrze zrozumieli to żądło nie boli mrówkę, tylko innego osobnika, którego dotknie ;) Jeśli kogoś zainteresowały pando mrówki to zapraszam do pogłębienia tematu tutaj


 Kolejną pięknością będzie Glaucus atlanticus, który doczekał się swojej polskiej nazwy. A brzmi ona "niebieski smok".  Niebieski smok, który jest jadowity, a do tego jest to gatunek morskiego ślimaka tyłoskrzelnego, który mieszka w wodach umiarkowanych i tropikalnych. Poza tym, że jest piękny i chciałoby się go przytulić <3 to jego charakterystyczną cechą jest pływanie głową w dół. Do tego używa gazów , które ma w swoim żołądku. Cóż.. żyć nie umierać:) 


                                                    
Kolejna piękność to Saiga Antelope, w języku polskim nazywana Suhak. Występuje na stepach Azji Środkowej na terenie Rosji, Mongolii i Chin. W Mongolii natomiast uznawany jest za endemita [unikatowy dla tego regionu]. Zastanawiacie się pewnie po co mu taki śmieszny nosek? Natura raczej nie tworzy czegoś bez powodu. Tak samo jest w tym przypadku, ponieważ to zgrubienie między nosem a czołem, które nadaje łukowaty kształt całej głowie służy do oczyszczania wdychanego powietrza z pyłu i piasku. 


                                                               
Dwaj panowie/panie a może parka ewidentnie dobrze się bawią w swoim towarzystwie. Nazywane są Shoebill a w języku polskim to Trzewikodziób. Nie wiem gdzie ktoś widział trzewik.. ale nie mnie to oceniać. Trzewikodziób zamieszkuje Sudan, Ugandę, dorzecze Kongo i brzegi jeziora Czad. Na początku badacze mieli problem z przydzieleniem go do konkretnej grupy, sugerowano bocianowate później pelikanowate albo czaplowate. Dzięki temu, że nauka idzie do przodu to badania DNA umożliwiły przydzielenie Trzewikodzioba do grupy pelikanowych (Pelecaniformes).  Najbardziej w oczy rzuca się dziób, który jest gruby, szeroki, ale krótki. Przeważnie spuszczony ku dołowi, a nawet oparty na szyi. Poruszany silnymi mięśniami co umożliwia mu łapanie śliskich ryb dwudysznych. Oczyska przesunięte ku przodowi, co pomaga mu w widzeniu  trójwymiarowym. 



                                             
I ostatnia piękność. Myślę, że podejrzewacie mnie o szerzenie photoshop'a ale nie moi drodzy takie zwierzę istnieje naprawdę. Nazwa Okapi coś wam mówi? No właśnie, każdy słyszał, milion razy w grze w inteligenta wykorzystywał, ale mało kto wiedział jak wygląda. Także już wiecie jak. Zamieszkuje centralną Afrykę. Należy do rodziny żyrafowatych. Co dziwne, bo myślałam, że bardziej będzie spokrewniony z zebrą, a tu taki psikus. Od 1932 roku jest pod ochroną. Do 1901 roku był znany tylko lokalnej ludności Demokratycznej Republiki Konga. Znalazłam jeszcze ciekawą informację, że jako jedne z niewielu ssaków potrafią lizać sobie uszy. To dopiero długaśne jęzory. 


Na dzisiaj to wszystko. Jeszcze kiedyś wrzucę wam inne przykłady zwierząt, które są wyjątkowe. 
Trzymajcie się cieplutko! 



Źródła: 
1. http://www.boredpanda.com/unusual-animals/
2.  http://en.wikipedia.org/wiki/Red-lipped_batfish
3, http://pl.wikipedia.org/wiki/Niebieski_smok
4.http://en.wikipedia.org/wiki/Saiga_antelope
5,http://pl.wikipedia.org/wiki/Trzewikodzi%C3%B3b
6. http://pl.wikipedia.org/wiki/Okapi
7. Wszystkie fotografie pochodzą z linku z punktu 1. 








niedziela, 8 lutego 2015

Placebo

Żyję! Naprawdę żyję! Wszystko pięknie zaliczone, pora na odpoczynek. Skoro pora na odpoczynek to też pora na bloga, a nawet powinnam powiedzieć/napisać blogi. Moi drodzy dziś rozpoczynam serię, o której wspominałam wam wcześniej. Co kilka notek będę oddawać "pióro" innej osobie, żebyście mogli poznać trochę ich zdanie, a także ich pasję. 


Dzisiejsza notka jest w pełni napisana przez moją ulubioną psycholożkę! Poprosiłam ją o napisane kilku słów na temat PLACEBO.  Dziewczyna wzięła sobie do serca kilka słów bo oddała mi prawie dwie strony :) Ale to świetnie! 
Mam nadzieję, że spodoba wam się nowa seria i trochę inny styl pisania :) A teraz, żeby już nie przedłużać zapraszam do lektury... 

źródło: http://nowyolimp.net/image.php?id=36
„Wstrzyknęła żołnierzowi roztwór soli fizjologicznej, tak jakby podawała mu morfinę. Pacjent od razu się uspokoił. Zareagował tak, jakby otrzymał prawdziwy lek, podczas gdy podano mu odrobinę słonej wody”.


Zapewne wiele osób słyszało o placebo, głównie w kontekście badań nad działaniem nowych leków, zabiegów medycznych czy terapiach niekonwencjonalnych. Czym ono dokładnie jest? To substancja lub działanie (np. zabieg chirurgiczny) obojętne dla stanu zdrowia pacjenta. Dana osoba nie wie, że zastosowano u niej coś, co nie jest prawdziwym leczeniem, bo wszystko, oprócz leczniczych właściwości, jest takie samo jak dla rzeczywistej terapii.
źródło: http://dolinabiotechnologiczna.pl/wp-content/uploads/2011/03/Efekt-placebo-niweczy-wieloletnie-prace-nad-nowymi-lekami.jpg


Skoro placebo nie jest prawdziwym lekiem, to nie powinno poprawiać stanu zdrowia pacjenta; nie jest też dla niego szkodliwe… po co je więc stosować?

Należy przede wszystkim zadać sobie pytanie, czy placebo naprawdę nie ma żadnych pozytywnych skutków? Często stosowanie prawdziwego leku może być szkodliwe dla pacjenta. Takie oszukanie go, że przyjął ten lek, (podczas gdy w rzeczywistości otrzymał placebo), może znacznie poprawić jego kondycje psychiczną. Zdarza się, że pacjent, który przyjął placebo zamiast prawdziwego leku naprawdę zdrowieje. Okazuje się, bowiem, że już nawet sama wizyta lekarza czy drobna porada może znacznie poprawić stan chorego. Dlatego też, gdy wierzy on, że przyjął silną dawkę leku, zauważa u siebie poprawę („przecież tak musi być!”), chociaż ona w rzeczywistości nie nastąpiła. To właśnie nazywa się efektem placebo.


Skąd w ogóle pomysł zamiany prawdziwych substancji na placebo? Przenieśmy się na chwilę w czasy II wojny światowej. Wielu, bardzo wielu rannych żołnierzy trafiało wtedy na stół operacyjny. Do znieczulenia używano morfiny. Ale, jak wiadomo, czasy były ciężkie, brakowało wszystkiego, więc skończyła się też i morfina. Amerykański chirurg Henry Beecher przystępował do operacji ciężko rannego żołnierza, ale brak środków przeciwbólowych mógłby doprowadzić do wstrząsu kardiogennego pacjenta. Wówczas jedna z pielęgniarek wstrzyknęła żołnierzowi roztwór soli fizjologicznej, informując go, że jest to morfina. Efekt? Żołnierz uspokoił się zupełnie tak, jakby otrzymał prawdziwy lek. W czasie operacji odczuwał pewien ból, ale nie doznał wstrząsu. Psychika ludzka chyba nigdy nie przestanie nas zdumiewać…
źródło: https://wmojejopinii.files.wordpress.com/2012/08/placebo.jpg


Obecnie placebo jest wykorzystywane do testowania leków i różnych terapii w badaniach klinicznych. Pacjentów dzieli się na dwie grupy – jedni otrzymują prawdziwy lek, drudzy identycznie wyglądające placebo, ale obie grupy myślą, że otrzymują ten sam, testowany lek. Uważa się go za skuteczny, jeśli w grupie leczonej lekiem testowanym odsetek osób wyleczonych lub z poprawą będzie większy niż w grupie leczonej placebo. Dodatkowo porównuje się częstość występowania działań niepożądanych w obu grupach. Te, które występują częściej w grupie leczonej lekiem testowanym, można przypisać działaniu testowanego leku.

Działanie niepożądane… czy mówiąc o efekcie placebo, mamy na myśl tylko skutki pozytywne? Otóż nie! Osoby poddane działaniu placebo mogą odczuwać też skutki uboczne. Wszystko zależy od tego, jaka informacja – pozytywna czy negatywna – zostanie im przedstawiona. Naukowcy często mówią wówczas o efekcie nocebo.

Skoro placebo tak silnie oddziałuje na ludzką psychikę, to nie możemy zapomnieć o jego wykorzystaniu w badaniach prowadzonych na gruncie psychologii. Kluczowe znaczenie dla kształtowania się efektu placebo czy nocebo mają postrzeganie, przekonania i oczekiwania danej osoby. Przytoczę tu jedno z badań, które pokazuje, jak wielkie znaczenie ma właśnie informacja. 

Dwaj psychologowie, Schachter i Singer, podawali jednej z grup osób badanych roztwór adrenaliny, drugiej zaś – sól fizjologiczną (bez informowania o tym, co jest podawane badanym). Każdą z tych grup podzielili jeszcze na dwie: część badanych poinformowano, że będą odczuwać objawy takie, jak uczucie pobudzenia, przyśpieszenie akcji serca, pocenie dłoni itp., pozostałym nie udzielono żadnej informacji. Spośród tych czterech grup najbardziej nasilone objawy działania adrenaliny wystąpiły u osób, które otrzymały tę substancję i były uprzedzone o charakterze objawów, które powinny wystąpić. Jednak nieznacznie tylko mniejsze nasilenie objawów pojawiło się u tych osób, którym wstrzyknięto sól fizjologiczną i uprzedzono o mających wystąpić objawach pobudzenia! Znacznie mniej nasilone objawy wystąpiły u tych, którzy otrzymali adrenalinę, ale nie otrzymali żadnej dodatkowej informacji i, jak można się było spodziewać, najmniej objawów zgłaszali ci, którzy otrzymali placebo i nie mieli żadnych informacji kształtujących ich oczekiwania.
źródło: http://m.natemat.pl/3a4ec16c699df8bba6e8d383f29b6010,641,0,0,0.png
Dane na fotografii nie są odzwierciedleniem opisanego wyżej badania.


Czy o placebo możemy mówić tylko na gruncie psychologii i medycyny? Nie, z efektem placebo stykamy się niejednokrotnie w życiu codziennym. Boli nas na przykład głowa, a ktoś ze znajomych podaje nam środek, którego jeszcze nie znamy. Zapewnia, że ból ustąpi po kilku minutach i rzeczywiście tak się dzieje. Zamiast tabletki przeciwbólowej równie dobrze mógłby nam zaproponować witaminę C. Sugestywna zachęta połączona z zaufaniem może, chociażby też na krótko, złagodzić ból.


Wniosek z tego taki: bądźmy pozytywnie nastawieni! J

Mam nadzieję, że wam się podobało! 
Trzymajcie się cieplutko! 
Następna notka już w środę! :)

źródła:
1. Wykłady przedmiotu "Psychologia społeczna"

2.  http://wyborcza.pl/TylkoZdrowie/1,137474,17282224,Skad_sie_wzielo_placebo.html